Wielka polityka i całkiem małe dzieci. Dlaczego Polska dzieli się na pół już w podstawówkach?

Wielka polityka i całkiem małe dzieci. Dlaczego Polska dzieli się na pół już w podstawówkach?

Nawroccy (po lewej stronie 7-letnia Kasia)
Nawroccy (po lewej stronie 7-letnia Kasia) Źródło: PAP / Leszek Szymański
Niezaprzeczalnie polityka stała się dziedziną, w której łatwo się wyklucza. Kiedyś bazowała na dyplomacji, kindersztubie, ale te czasy minęły. I rzeczywiście wejście dzieci w tak bezpardonowy świat nawalanki politycznej i łatwości w obrażaniu osób o innych światopoglądach, jest oswajaniem języka przemocy i pogardy. Dzieciom także obniżają się standardy etyczne – mówi dr Iga Kazimierczyk, pedagożka, nauczycielka, działaczka edukacyjna. Autorka materiałów edukacyjnych dla uczniów, poradników i pomocy dla nauczycieli, adiunktka Uczelni Korczaka – Akademii Nauk Stosowanych.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Czy to dobrze, że dzieci, małe dzieci, żyją polityką? I czy to dobrze, że uczą się jej z TikToka?

Dr Iga Kazimierczyk: Zacznijmy od tego, że samym problemem jest , i to, że dzieci z niego korzystają. Tam jest wiele treści, które nie są dla nich odpowiednie.

Ale chyba czym innym jest tutorial „jak zrobić make up jak Selena Gomez w 3 minuty”, a czym innym pełne bluzgów filmiki z komentarzami dotyczącymi polityków, którzy „niszczą, rozkradają, sprzedają Polskę”.

Dla dzieci polityka staje się po prostu jeszcze jedną przestrzenią rozrywki. Ale stało się tak, bo politycy zaczęli używać TikToka i profilować swoje treści i przekaz z myślą o młodych osobach, bo to one głównie tej platformy używają.

Trudno jest mi jednak odpowiedzieć na pytanie, czy to źle, czy może dobrze, że dzieci są dzisiaj rozpolitykowane, bo są użytkownikami TikToka.

Pamiętajmy, że w sieci można znaleźć mnóstwo patotreści, a politycy póki co jeszcze nie umieszczają na TikToku aktów przemocy, niebezpiecznych zachowań.

Co innego ich TikTokowi wyznawcy.

Zanim do nich wrócę, chciałabym odnotować, że widzę inny problem związany z popularnością politycznych treści serwowanych najmłodszym na TikToku.

Jaki?

Jeśli komunikaty z TikToka są czytelne i ciekawe dla dzieci, to znaczy, że ich poziom jest czytelny i przyswajalny dla dzieci. A to oznacza, że jakość komunikatów, które kierują do nas politycy, w znaczący sposób spadła. Nie jest to zbyt wyrafinowany przekaz.

To wróćmy do streamerów czy patostreamerów, którzy zacietrzewieni zaczęli uprawiać w sieci równoległą do prezydenckiej – kampanię pogardy wobec ludzi, z którymi się nie zgadzają. A potem trzecioklasiści spacerują po szkole skandując patohasła z filmików.

To jest rzeczywisty problem, ale znowu – on nie dotyczy tylko wyimka rzeczywistości, jakim była kampania. Tu widać po prostu ogólną tendencję obniżania się poziomu debaty publicznej i używania w niej języka – i mówię tu o wszystkich stronach politycznego sporu, bo żadna nie jest święta – który wyklucza, uderza w godność innych osób.

Niezaprzeczalnie polityka stała się dziedziną, w której łatwo się wyklucza. Kiedyś bazowała na dyplomacji, kindersztubie, ale te czasy minęły.

I rzeczywiście wejście dzieci w taki bezpardonowy świat nawalanki politycznej i łatwości w obrażaniu osób o innych światopoglądach, jest oswajaniem języka przemocy i pogardy. Dzieciom także obniżają się standardy etyczne.

Zgadza się pani z tezą, że  wychowuje sobie na TikToku wyborców?

Raczej odpowiedziałabym, że dzieci lubią różne zajawki i dzisiaj dla nich zajawką jest Mentzen. A potem pojawią się inne, nowe. Ktoś zajmie jego miejsce.

To nie jest tak, że można sobie wychować lojalnego wyborcę, jeśli ten wyborca ma dzisiaj 13 czy 14 lat. To nie jest takie proste, na to musi się jeszcze wiele innych czynników złożyć.
Artykuł został opublikowany w 23/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.


OSZAR »