Leczą pacjentów, a po godzinach trenują na mundial. „Łamiemy stereotyp lekarza siedzącego za biurkiem”

Leczą pacjentów, a po godzinach trenują na mundial. „Łamiemy stereotyp lekarza siedzącego za biurkiem”

Dr Jakub Kleszowski oraz dr Krzysztof Popiński są zawodnikami reprezentacji Polski lekarzy w piłce nożnej
Dr Jakub Kleszowski oraz dr Krzysztof Popiński są zawodnikami reprezentacji Polski lekarzy w piłce nożnej Źródło: Edyta Sobotka
Pacjenci doceniają, że nie jest się „lekarzem za biurkiem”, takim stereotypowym, że „recepta, pieczątka, dziękuję, następny”, tylko że jest się aktywnym. Rozmowa o sporcie w czasie wizyty u lekarza może pomagać „rozładować atmosferę”, polepszać relacje z pacjentami – podkreślają reprezentanci Polski lekarzy w piłce nożnej, dr Jakub Kleszowski, specjalista ortopedii i traumatologii narządu ruchu oraz dr Krzysztof Popiński, specjalista chorób wewnętrznych, lekarz pierwszego kontaktu. Za tydzień w Irlandii ruszają Mistrzostwa Świata Lekarzy.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Za moment jedziecie na mistrzostwa świata lekarzy w piłce nożnej. Do kadry jesteście powoływani jak profesjonalni piłkarze?

Krzysztof Popiński: Tak to wygląda. Wszystko odbywa się dosyć profesjonalnie: mamy trenera, który trzyma pieczę nad powołaniami, natomiast całą organizacją zajmujemy się my. Chodzi o organizację zgrupowań, sprzętu, etc.

A czy reprezentacja lekarzy ma swojego lekarza sportowego?

Jakub Kleszowski: Ma swoich 50 lekarzy.

K.P.: I nie możemy nigdy podjąć decyzji, bo jest za dużo opinii.

J.K.: Zawsze zwołujemy konsylium.

K.P.: A później po prostu trzeba to rozbiegać (śmiech).

(…)

Dużo mówi się o tym, że lekarze są bardzo obciążeni pracą. Bardzo często łączycie zobowiązania zawodowe pracując w różnych przychodniach, klinikach, itd. Z zastanawiam się, kiedy znajdujecie czas na to, żeby trenować, żeby się spotykać, budować drużynę?

J.K.: Organizacyjnie wygląda to tak, że musimy mniej więcej trzy miesiące wcześniej ustalić konkretny termin zgrupowania. Przyjeżdżamy z całej Polski, do tego dochodzą dyżury, grafiki, praca, zatem potrzeba czasu, żeby sobie logistycznie ułożyć, żeby po prostu mieć możliwość przyjazdu.

Zazwyczaj nasze zgrupowania odbywają się we Wrocławiu, w Łodzi, w Gdańsku, ostatnio byliśmy pod Warszawą…

K.P.: Na co dzień każdy trenuje jak może, gramy w klubach i trzeba po prostu trzymać formę. Ostatnio trener pytał, czy na pewno trenuję minimum dwa razy w tygodniu, ale akurat trenuję… Na szczęście nie pracuję już w szpitalu i mam czasu troszkę więcej, mogę w godzinach popołudniowych jechać na trening, w weekend pojechać na mecz...

(...) Koledzy, którzy pracują w szpitalach, ciągle dyżurują, tego czasu mają dużo mniej. Jak schodzą z dyżuru są na tyle zmęczeni, że czasami się już nie chce.

Słuchanie podcastu i czytanie całości treści w dniu premiery nowego odcinka dostępne jest jedynie dla stałych Czytelników „WPROST PREMIUM”. Zapraszamy.

Odcinek dostępny jest w ramach promocji:

Wzajemne zaufanie pacjenta i lekarza to klucz. „Nigdy nie chcę zrobić ci nic złego”
Źródło: Wprost

OSZAR »